poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Prolog.

Gwar.Szmer. Hałas drepczących z miejsca na miejsce stóp.
Te i inne najróżniejsze dźwięki dochodziły do uszu dziewczyny leżącej na szpitalnym łóżku otoczonym bladozieloną zasłonką. Tu wszystkie było takie samo.
Ściany,drzwi,łóżka,kolory,zasłony; mimo wszystko jej leżało się spokojnie. Już spokojnie.
Dlaczego akurat "już" ? Otóż, mogła od wczorajszej operacji spać spokojnie, nawet cieszyć się z odwiedzin swoich najbliższych.  To wszystko dawało niesamowitą ulgę,lecz było jej przykro,że odkąd otarła się o śmierć jej "przyjaciele" odwrócili się od niej. Poczuła ściśnięcie swojej bladej ręki, co skłoniło ją do uchylenia powiek. Zobaczyła przed sobą drugą osobę dzisiejszego dnia , która przyszła w odwiedziny.
Rodzice byli z samego rana, a teraz on. Chłopak,którego poznała parę dni temu w szpitalu. Cudowna osoba.Szatyn z grzywką rozdmuchaną przez lekki wiosenny wiatr, niebieskie,ciemne oczy oraz lekko spękane wargi.
- Jak się czujesz , Destiny?- zapytał łagodnie z iskierkami tańczącymi radośnie w jego oczach.
Pocieszał ją sam jego widok.
- Dobrze, dziękuję że tak się troszczysz,chociaż znamy się zaledwie parę dni.
Pogłaskał ją po policzku, w zamian czego jej ciało zadrżało. Była szczęśliwa,że jest; że pamięta.
~*~
I jak wam się podoba takie króciutkie wprowadzenie? :)